Aktualności
|
Karta rowerowa obowiązkowa także dla dorosłych
6.04.2016
|
Poprawa infrastruktury, edukacji oraz regulacji ma zdecydowanie zwiększyć bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Jak pokazują policyjne statystyki, rowerzyści są trzecią, po kierowcach samochodów osobowych i ciężarowych, najbardziej liczną grupą sprawców wypadków drogowych. Wielu z nich to osoby, które nie mają nawet elementarnej znajomości przepisów i zasad ruchu drogowego, takich jak np. pierwszeństwo z prawej czy umiejętność poruszania się po rondach. Statystyki dotyczące wypadków z udziałem rowerzystów, a także rowerzystów – ofiar śmiertelnych wypadków drogowych po okresie spadku, do 2010 r., w roku 2011 pogorszyły się i do dziś utrzymują się na mniej więcej stałym poziomie – ok. 4600 wypadków i 300 ofiar śmiertelnych rocznie. Wielu cyklistów to również kierowcy, którzy ze względu na nabyte wcześniej prawo jazdy posiadają już wiedzę o tym, jakie zachowania uczestników ruchu drogowego są niebezpieczne i jakie przepisy obowiązują na drodze. Warto w taką wiedzę wyposażyć również tych, którzy nigdy takich uprawnień nie mieli, a poruszają się rowerami. Mam pełen szacunek dla rowerzystów i ta zmiana nie będzie wprowadzana przeciwko nim, ale ze względu na ich bezpieczeństwo. Jak wynika z deklaracji ministra, sposób zdawania na kartę rowerową miałby być jak najmniej dolegliwy, np. zamiast w wojewódzkich ośrodkach ruchu drogowego, których nie ma we wszystkich miastach, egzaminy mogłyby być przeprowadzane na komisariatach, w których są policjanci z drogówki. Egzaminy, tak jak dziś, można byłoby zdawać też w szkołach. Jazda bez takiego dokumentu, jak wynika ze wstępnych przymiarek resortu, prawdopodobnie byłaby traktowana jako wykroczenie, choć na razie nie wiadomo, jak wysoka byłaby kara za złamanie przepisu. Przez rowerzystów, którzy będą musieli zdawać egzamin, propozycje zmian nie zostaną zapewne przyjęte z radością. – Odczytuję dobre intencje, ale obawiam się złych efektów. Jeśli pojawi się obowiązek posiadania karty, ludzie zaczną jeździć po chodnikach. A my jako stowarzyszenie staramy się przekonywać do jeżdżenia po ulicach. Z naszych analiz wynika, że powodem większości wypadków jest prędkość, a nie nieznajomość przepisów wśród rowerzystów. Większy ruch rowerowy na ulicach spowoduje uspokojenie ruchu i tym samym zwiększy bezpieczeństwo wszystkich uczestników. GP |
|
Stawki OC wzrosną o kilkanaście procent
11.03.2016
|
Wydatki publiczne na ochronę zdrowia mają w ciągu kilku lat wzrosnąć z 4,8 proc. PKB do 6 proc. Skąd rząd weźmie na ten cel pieniądze? Na początek z OC właścicieli aut. Słynny podatek Religi powraca w nowej odsłonie. Ministerstwo Zdrowia planuje, że część pieniędzy pochodzących ze sprzedaży obowiązkowych ubezpieczeń OC zasili szpitalne oddziały ratunkowe. Odpowiednia ustawa ma zostać przygotowana jeszcze w tym roku, ale kiedy zacznie obowiązywać, nie wiadomo. Natomiast już znana jest argumentacja resortu: kierowcy powodują wypadki, a ich ofiary trafiają do SOR. Sprawiedliwe więc wydaje się rozwiązanie, w którym właściciele pojazdów składają się na leczenie poszkodowanych. Problem w tym, że nie od razu wiadomo, kto jest sprawcą wypadku, a kto jego ofiarą. I właśnie to zadecydowało o porażce pierwszej wersji podatku Religi z 2007 r. Jego stawka wynosiła 12 proc. wartości polisy, ale jako że nikt nie był w stanie rozliczyć pieniędzy, to ostatecznie trafiły one m.in. na podstawową opiekę zdrowotną i psychiatrię. SOR-y zasili stały ryczałt. A ile on wyniesie? Tego resort zdrowia nie chce powiedzieć. Tłumaczy, że najpierw musi porozmawiać z ubezpieczycielami. Najprawdopodobniej jednak nowy podatek nie pokryje całkowitych kosztów funkcjonowania oddziałów ratunkowych. Ewentualną różnicę dopłaci budżet państwa. – Najważniejsze, że pieniądze z ubezpieczenia trafią do osób poszkodowanych w wypadkach komunikacyjnych. Obecnie za SOR-y płaci NFZ – w tym roku da im 1,1 mld zł. Aby taką kwotę otrzymać z polis, stawka podatku musiałaby wynosić ok. 14 proc. (w ubiegłym roku przychody ubezpieczycieli z OC wyniosły ok. 7,8 mld zł). A to – zdaniem ekspertów – doprowadzi do gwałtownego wzrostu cen. – W takim wypadku polisy podrożałyby o co najmniej 10 proc. Na szpitalnych oddziałach ratunkowych osoby poszkodowane w wypadkach komunikacyjnych stanowią tylko 10–20 proc. Tymczasem jak wynika z naszych informacji, to właśnie SOR-y mają być utrzymywane przez właścicieli aut. – Plany są takie, żeby do finansowania szpitalnych oddziałów ratunkowych skierować strumień składki z ubezpieczenia komunikacyjnego. I nad tym rozwiązaniem pracuje w resorcie zdrowia specjalny zespół ekspercki. GP |
|
Fotoradarowa niepewność
25.02.2016
|
Od 1 stycznia br. gminy nie mogą używać fotoradarów. Część już się ich pozbyła, a ludzi oddelegowała do innych zadań. Inni jeszcze czekają. Niektórzy włodarze pokładają nadzieję w parlamentarzystach PiS, którzy widzą sens przywrócenia działania tych urządzeń przynajmniej w niektórych miejscach. Nie wiadomo jednak, czy pójdzie za tym ponowne przekazanie urządzeń w ręce samorządów. A kilkanaście gmin pod wodzą Kobylnicy już o to walczy, skarżąc nowe, niekorzystne dla samorządów przepisy do Trybunału Konstytucyjnego. Ale na rozstrzygnięcie trzeba jeszcze poczekać, a zamęt spowodowany nie do końca przemyślanymi przepisami trwa. Włodarze już policzyli, że ich wpływy do budżetów zmaleją o blisko 300 mln zł. Nie będzie więc dodatkowych pieniędzy nie tylko na infrastrukturę drogową, usprawnienie kontroli ruchu i poprawę bezpieczeństwa pieszych, ale trzeba też będzie redukować zatrudnienie. Samorządy nie chcą bowiem narazić się na straty i na niegospodarność, trzymając na garnuszku niepotrzebnych pracowników. Dotyczy to głównie biedniejszych gmin, dla których radar był istotnym źródłem przychodów. Z wyliczeń, które dostaliśmy od samorządowców, wynika, że utrzymanie np. ośmiu strażników kosztuje około pół miliona złotych w skali roku. Dlatego niektóre gminy straż już zlikwidowały. A inne prowadzą lub przewidują restrukturyzację i zwolnienia. To jednak jest trudniejsze niż w przypadku zwykłych pracowników. W przypadku strażników gminnych i pracowników straży trzeba wziąć pod uwagę kilka aktów prawnych, które się na siebie nakładają. Chodzi o ustawy: o straży gminnej, o pracownikach samorządowych, kodeks pracy, o związkach zawodowych, a w razie zwolnień grupowych – o ustawę o szczególnych zasadach rozwiązywania z pracownikami stosunków pracy z przyczyn niedotyczących pracowników. W dzisiejszym dodatku pokazujemy, jak prawidłowo dokonać przeniesień na inne stanowiska, a w ostateczności dokonać zwolnień. Wciąż nie wiadomo też, co zrobić z gminnymi radarami. Wiele czeka owiniętych folią. Niektóre samorządy wierzą, że ich rejestratory niebawem znów zaczną działać. Jest na to szansa. Wkrótce jako pierwsza doczeka się tego Warszawa. Ale generalnie GITD nie kwapi się do ich przejmowania. Bo nie są kompatybilne z nowocześniejszym sprzętem będącym w posiadaniu inspekcji. Poszczególne urządzenia trafiły więc już do muzeów czy na charytatywne aukcje. Utrata zysków przez gminy nie przysparza ich automatycznie stronie rządowej. Przeciwnie – dodaje pracy. Jak poinformowała nas Komenda Główna Policji, trafiło do niej do tej pory 302 tys. spraw niezakończonych przez straże miejskie i gminne – najwięcej, bo 52 tys. z Warszawy. A przecież nie wszyscy oddali niezakończone sprawy policji, np. w Nowej Soli pozbawieni radarów strażnicy starają się samodzielnie dokończyć odebrane im tylko z czteromiesięcznym vacatio legis zadania. GP |
[ podstrona 9 z 21 początek ... | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | ... koniec ] |